Profilaktyka w kontekście socjologii architektury – cz. VI

Artykuł jest szóstą częścią cyklu poświęconego problematyce profilaktyki w kontekście architektury. W tym odcinku zajmę się pozytywnymi i negatywnymi walorami przestrzeni.

Jak wskazywałam w poprzednim odcinku, miasto czy szerzej – przestrzeń – jest polem gry wielu sił o rozbieżnych celach i interesach. Ściera się tutaj ambicja i próżność władz, artystyczne czy ideologiczne dążenia architektów, kalkulacja ekonomiczna inwestorów.
Szczególnie widoczne w potransformacyjnej Polsce jest wycofanie się państwa i samorządu z aktywnej polityki miejskiej nastawionej na produkcję materialnych korelatów dobra wspólnego. Perspektywa mieszkańców staje się drugorzędna, nie mają oni też narzędzi do artykulacji swoich potrzeb i do ich egzekwowania. Pewnym wyjątkiem jest praktyka partycypacji społecznej polegająca na konsultowaniu modernizacji, rearanżacji czy innych zmian z mieszkańcami – często jednak są to działania pozorne albo w najlepszym razie biorą w nich udział osoby już zaktywizowane i zorganizowane, podczas gdy interes najsłabiej uposażonych mieszkańców pozostaje niewyartykułowany.

Miejsca i ich waloryzacja

Czy więc w naszym mieście, w naszej dzielnicy, na naszej ulicy jest źle – czy dobrze? Możemy oceniać to pośrednio, po skutkach w postaci np. aktów wandalizmu, bezrobocia itd. Możemy jednak również spróbować oszacować interesujące nas miejsce w odniesieniu do jego cech i zachowań, które wywołuje. Dość uniwersalny schemat waloryzacji miejsc został wypracowany przez Project for Public Spaces (PPS)1), organizację pozarządową działającą od 1975 r. na rzecz poprawy jakości życia poprzez budowanie wspólnot i aktywne tworzenie miejsc.

miejsce

Źródło: opracowanie własne na podstawie: http://www.pps.org/reference/grplacefeat/ [dostęp: 03.02.2014]

Każde miejsce może być ocenione ze względu na jego kluczowe atrybuty, którymi są dostępność, użytkowanie i aktywności, prospołeczność oraz komfort i wizerunek.

Dostępność może być rozumiana po prostu fizycznie – jako możliwość dojechania komunikacją publiczną lub samochodem i zaparkowania, widoczność z zewnątrz, ale także urządzenie przestrzeni w sposób przyciągający i stwarzający poczucie bezpieczeństwa (np. rząd sklepików jest ciekawszy i bezpieczniejszy niż pusta, lita ściana) czy zawierający niewidoczne kody dostępu np. finansowe lub estetyczne.

To wiąże się z drugą cechą, jaką jest podsuwanie określonych aktywności. Co tam można robić, co się tam robi, wreszcie: kto ma tam możliwość / chęć aktywności, a kto nie. W ramach tego atrybutu interesuje nas, czy dane miejsce jest użytkowane przez cały dzień, czy tylko w określonych porach. Co ludzie tam robią – czy można tam coś zjeść, spotkać się z kimś, uprawiać sport, oddawać się (jakim?) rozrywkom itd. – czy jest to tylko miejsce tranzytowe, a przez to niczyje i mniej bezpieczne. Czy spotkamy tam kobiety, dzieci, ludzi starszych – a więc czy to miejsce ma swój płciowy albo wiekowy charakter, eliminujący osoby spoza wyselekcjonowanych kategorii.

Atrybut prospołeczności możemy rozumieć w ten sposób, że waloryzuje on miejsce pod kątem jego przyjazności ludziom. To nie jest takie proste, ponieważ miejsce (np. podwórko-studnia w zaniedbanej kamienicy) może być bardzo przyjazne, ale tylko swoim. Tutaj więc trzeba zapytać, czy pojawiają się tam także osoby spoza, obcy, którzy mogą poczuć się dobrze i bezpiecznie – czy też nikt się tam bez potrzeby nie zapuszcza. Czy stali użytkownicy znają się po imieniu albo chociażby z widzenia, czy można tam kogoś poznać, wejść w interakcję z kimś wcześniej nieznanym – czy też użytkownicy miejsca przebywają w nim sami lub w dobrze zaznajomionych grupkach, wodząc wzrokiem za każdym obcym i obsadzając go w roli potencjalnej ofiary.

Ostatni atrybut – komfort i wizerunek – odnosi się do dwóch sfer: zakodowanej w fizycznej przestrzeni percepcji danego miejsca oraz jego reputacji. W każdym razie chodzi tutaj o przekonania, jakie żywią ludzie na temat danych miejsc; czy uważają je za ładne, ciekawe, bezpieczne, warte odwiedzenia, odpowiednie dla siebie itd. Jak widać, te przekonania mogą brać się z osobistych doświadczeń, ale także z pewnej społecznej wiedzy na ten temat wspartej np. statystykami policyjnymi lub… bezpodstawnej.
Najbardziej bezpośrednio odczuwalny może być aspekt komfortu rozumianego tak psychicznie – jako przyjemne wrażenia estetyczne, poczucie bezpieczeństwa – jak i fizycznie (gdy idzie o zadbanie, czystość itd.). Niedocenianym elementem waloryzacji przestrzeni pod kątem komfortu jest obecność w nim miejsc do siedzenia. Ta z pozoru banalna właściwość sprawia, że miejsce skłania do „pobycia” w nim dłużej lub zyskuje charakter tranzytowy, w efekcie stając się ainterakcyjne lub puste (ludzie przechodzą, ale się nie zatrzymują). Co więcej, dostępność ławek, krzesełek, leżaków itd. sprawia, że miejsce staje się przyjazne kobietom, małym dzieciom i ludziom starszym, których obecność wpływa łagodząco na jego wizerunek.

Waloryzacja miejsc w kontekście ich architektury

Jak nietrudno dostrzec, cztery kluczowe atrybuty przestrzeni zostały wydzielone analitycznie, dla celów porządkujących, w praktyce odwołują się jednak do kwestii wzajemnie powiązanych i współzależnych. Z powyższych atrybutów i związanych z nimi wartości niematerialnych nie należy też wyciągać pochopnego wniosku, że wszystkie miejsca powinny osiągać możliwie wysokie wyniki wymienionych wymiarów (jak najwięcej tego samego) i spełniać zsumowane kryteria waloryzacji. Miejsca są różne i różnym służą celom (jak ulica supermarket, przystanek autobusowy itd.) i samo ich funkcjonalne przeznaczenie definiuje częściowo ich charakter. Warto natomiast odnieść te właściwości miejsc do tematu architektury, który interesuje nas tu najbardziej. Otóż kwestia zabudowy przewija się bezpośrednio lub pośrednio we wszystkich wymienionych atrybutach przestrzeni. Innymi słowy, współtworzy przestrzeń i jej percepcję, a także współkonstytuuje właściwe danym miejscom aktywności.

Architektura wpływa więc na dostępność na kilka sposobów – począwszy od tego, czy miejsce jest zamknięte, dostępne warunkowo lub tylko w danym czasie, czy też otwarte dla każdego. Zasłonięte przestrzenie, jak wnętrza podwórek, klatki schodowe, zakamarki nie są dostępne ani bezpieczne. Czysto fizyczna łatwość dostępu otwiera przestrzeń na osoby słabsze (matki z wózkami, ludzi starszych, niepełnosprawnych) tworząc pożądany melanż społecznych kategorii i chroniąc miejsce przed homogenicznym, wsobnym i zamkniętym charakterem. Organizacja przestrzeni podsuwa także wzory aktywności, które mogą być tam uprawiane. Proste urządzenia sportowe lub rekreacyjne (kosz do koszykówki, ławeczki i huśtawki itd.) organizują praktyki użytkowników i przyciągają ich określone kategorie.

Aranżacja przestrzeni wpływa też na walor prospołeczności w ten sposób, że przyciąga przyjezdnych, daje okazję miejscowym do wyjścia z mieszkań i poprzebywania wśród sąsiadów. Wreszcie wizerunek i komfort zależne są od stanu zabudowy, od jej dostępności z ulicy (wspomniana lita ściana, wzdłuż której można tylko iść versus otwarte sklepiki czy knajpki), przyjazności pieszym i rowerzystom lub tylko samochodom itd. Ważnym elementem są tutaj wspomniane przeze mnie w poprzednich odcinkach parametry estetyczne architektury, a więc to, do jakich ludzi ona pasuje – a jakich straszy lub onieśmiela, kogo zachęca – a kogo wyklucza.

Zgodnie z ideą tworzenia miejsc (placemaking) jako generatorów otwartych, bezpiecznych, tolerancyjnych i dostępnych, luźnych wspólnot, oferujących legalne i zdrowe aktywności, odpowiednie zagospodarowanie przestrzeni, w tym – architektura, pełni bez mała kluczową rolę. Trzeba jednak zauważyć, że to myślenie o przestrzeni nie pokrywa się, a czasem stoi w jawnej sprzeczności z interesami najważniejszych graczy o miasto, o których wspominałam powyżej. Rozmija się bowiem znacząco z misją artystyczną gwiazd architektury, z komercyjną kalkulacją inwestorów, a częściowo także z ambicjami estetycznymi magistratu. Główne rozbieżności podsumować można w formie dwóch modeli: podejścia design-centrycznego i miejsco-centrycznego2).

Podejście design-centryczne Podejście miejsco-centryczne
Nastawienie na projekt nowego budynku, który musi być gdzieś usytuowany. Nastawienie na aktualne użytkowanie miejsca, sąsiedztwa, lokalne praktyki, w które wpisany ma być mowy element.
Bazowanie na dyscyplinie projektowej i profesjonalnych ideach architektów. Bazowanie na „eksperckich” opiniach aktualnych użytkowników i mieszkańców.
Sama architektura budynku ma przyciągać (lub zniechęcać) odwiedzających. Miejsce miało już swoje walory, które nowa realizacja wzmacnia czy dopełnia.
Kompletne, masywne i drogie konstrukcje implementowane od razu jako całość. Strategie testowania pomysłów, zaczynania od czegoś małego, tańszego, nietrwałego, a później ewentualna rozbudowa.
Samotny geniusz w osobie „starchitekta” projektuje sam budynek i jego funkcjonowanie. Włączanie różnych partnerów, którzy pomogą uczynić budynek dostępnym dla okolicznych mieszkańców i użytkowników miejsca.
Wielkie, uroczyste otwarcie gotowego obiektu. Obiekt nigdy nie jest dokończony, a jego aktualny charakter dopasowuje się na bieżąco do zmian w sąsiedztwie i użytkowaniu.
Forsowanie mentalności „patrz, ale nie dotykaj”, chronienie designu. Kreowanie miejsc dostępnych i inkluzyjnych, gdzie design jest wtórny wobec potrzeb użytkowników.

Prymat logiki designu, wzornictwa ważniejszego od ludzi, nad potrzebami i przyzwyczajeniami mieszkańców i użytkowników, wiedzie do rugowania ludzi z ich miejsc, rozbijania wspólnot i ich praktyk, spychania niepasujących kategorii społecznych do homogenicznych enklaw. Jak konkluduje Jens Dangschatt, miejska przestrzeń naznaczona przez design i architekturę traci przez to możliwość szerokiej identyfikacji, spada też potencjał integracyjny zurbanizowanego społeczeństwa3).

Autorka jest doktorem socjologii, adiunktem na Uniwersytecie Warszawskim.

Opublikowano za zgodą ETOH Fundacji Rozwoju Profilaktyki, Edukacji i Terapii Problemów Alkoholowych.
Publikacja pierwotna: miesięcznik „Remedium” nr 3/2014.

Przypisy

Przypisy
1 Dostępne na: www.pps.org [dostęp: 03.02.2014].
2 Oprac. na podst.: http://www.pps.org/reference/is-your-city-design-centered-or-place-centered/ [dostęp: 03.02.2014].
3 J. S. Dangschat, Architektur und soziale Selektivität, „Architektur der Gesellschaft”, APUZ (Aus Politik und Zeitgeschichte), Zeszyt 25, 2009, s. 33.
Skip to content